Populacja jest podzielona na zasób siły roboczej i ludzi nieaktywnych zawodowo. Liczba dorosłych nienależących do zasobu siły roboczej to: 237,8 - 153,9 = 83,9 mln. Ponieważ siłę roboczą dzielimy na pracujących i bezrobotnych, liczba bezrobotnych wynosi: 153,9 - 139,1 = 18,8 mln. Populacja dorosłych charakteryzuje się więc następującymi proporcjami:
- 139,1/237,8 = 58,5% osób zatrudnionych
- 14,8/237,8 = 6,2% osób bezrobotnych
- 83,9/237,8 = 35,3% osób poza zasobem siły roboczej
Stopę bezrobocia definiuje się jako odsetek bezrobotnych w porównaniu z zasobem siły roboczej: 14,8/153,9 = 9,6%. To znacznie więcej niż obliczona wcześniej stopa bezrobocia w Polsce, która wyniosła 2,6%.
W długim okresie stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych utrzymywała się generalnie na tym samym poziomie.
Z powodu napływu kobiet na rynek pracy podaż pracy przesuwa się w prawo, z położenia S do S2. Ponieważ płace są lepkie, zwiększona podaż pracy powoduje wzrost liczby osób poszukujących zatrudnienia (Qs), ale nie zmienia się liczba dostępnych miejsc pracy (Qe). W rezultacie bezrobocie wzrasta o wielkość, o jaką zwiększyła się podaż pracy. Widać to na poniższej ilustracji.
Z czasem, gdy popyt na pracę wzrośnie, bezrobocie będzie spadać i w końcu płace zaczną ponownie rosnąć. Ale ten wzrost popytu na pracę wykracza poza zakres przedstawionego tutaj problemu.
Wzrost podaży pracy był społecznym trendem demograficznym, a nie wynikiem recesji w gospodarce. Dlatego też aktywizacja zawodowa kobiet przekładała się na poziom naturalnej stopy bezrobocia.
Nowe osoby wchodzące na rynek pracy (czy to po studiach, czy też nie) zaliczane są do kategorii bezrobotnych frykcyjnych, dopóki nie znajdą pracy.