Cel dydaktyczny
Po przeczytaniu tego podrozdziału będziesz w stanie:
- Zidentyfikować przyczyny i skutki inflacji w różnych państwach
- Wyjaśnić, dlaczego w krajach rozwijających się inflacja może mieć poziom nieco wyższy i mniej stabilny niż w krajach wysoko uprzemysłowionych
Wydaje się, że decydenci z krajów o wysokich dochodach wyciągnęli wnioski z dotychczasowych zmagań z inflacją. Po pierwsze, cokolwiek stałoby się ze zagregowaną podażą i zagregowanym popytem w krótkim okresie, kraje te mogą zastosować politykę pieniężną, aby zapobiec utrwaleniu się inflacji w gospodarce w okresie średnim i długim. Po drugie, istnieje powszechnie akceptowany konsensus, zgodnie z którym utrwalenie się inflacji nie przynosi długoterminowych korzyści. Dopuszczenie do tego, aby inflacja stała się trwała i uporczywa, stanowi niepożądane ryzyko i konieczność wyboru typu „coś za coś” w momencie, w którym bank centralny rozpocznie działania mające przynieść obniżenie stopy inflacji. Gdy inflacja jest wysoka, firmy i osoby prywatne muszą poświęcać czas i wysiłek, aby znaleźć sposoby ochrony przed tym zjawiskiem, zamiast szukać lepszych rozwiązań dla swoich klientów. Krótko mówiąc, wydaje się, że gospodarki o wysokich dochodach osiągnęły zarówno konsensus polityczny, aby utrzymać inflację na niskim poziomie, jak też dysponują skutecznymi narzędziami ekonomicznymi, aby cel ten zrealizować.
W wielu gospodarkach o średnich i niskich dochodach sytuacja w tym zakresie jest diametralnie różna. Na początku XXI w. w Turcji przez kilka lat występowała inflacja przekraczająca 50% rocznie. Białoruś miała inflację ok. 100% rocznie od 2000 do 2001 r. W latach 2008–2010 w Wenezueli i Mjanmie ceny rosły średnio od 20% do 30% rocznie. Indonezja, Iran, Nigeria, Federacja Rosyjska i Ukraina notowały inflację dwucyfrową przez niemal całą pierwszą dekadę XXI w. Zimbabwe natomiast doświadczyło hiperinflacji, z tempem wzrostu cen, które zwiększyło się z ponad 100% rocznie w połowie 2000 r. do kilku milionów procent w roku 2008.
W tych krajach problem bardzo wysokiej inflacji wynikał na ogół z ogromnych deficytów budżetowych, które rząd finansuje, dodrukowując walutę krajową. Jest to przypadek „zbyt dużej ilości pieniędzy na zbyt małą ilość towarów”. Rząd Zimbabwe pokrywał powiększające się deficyty, coraz szybciej drukując banknoty o coraz większych nominałach. Pod koniec 2008 r. pieniądz emitowany w Zimbabwe był prawie bezwartościowy i nikt go nie akceptował, co ostatecznie skłoniło władze tego kraju do przyjęcia jako swojej waluty dolara amerykańskiego. To posunięcie przyniosło bardzo szybki spadek dynamiki wzrostu cen. W niektórych krajach bank centralny udziela pożyczek politycznie faworyzowanym firmom, właściwie dodrukowując pieniądz, co również prowadzi do wyższej inflacji.
Wiele państw zdołało jednak utrzymać satysfakcjonujący poziom wzrostu gospodarczego przez dłuższy czas przy poziomie inflacji, który według najnowszych standardów krajów rozwiniętych wydawałby się bardzo wysoki, np. od 10% do 30% rocznie. W takich gospodarkach rządy indeksują stopą inflacji większość kontraktów, poziom płac i nominalne stopy procentowe. Indeksowanie umów płacowych i stóp procentowych oznacza, że będą one rosły wraz ze wzrostem inflacji, aby utrzymać siłę nabywczą wynagrodzeń i mniej więcej stały poziom realnych stóp procentowych. Gdy płace nie rosną wraz ze wzrostem cen, powoduje to spadek realnej stawki płac i obniżenie poziomu życia. Podobnie nominalne stopy procentowe, które nie są indeksowane, prowadzą do sytuacji, w której pożyczkodawcy otrzymają zwrot pożyczonego kapitału w zdewaluowanej walucie, która straciła znaczną część swojej siły nabywczej. Jest oczywiście możliwe – a czasami wręcz konieczne – aby w gospodarkach rozwijających się (ang. converging economy) (krajach wykazujących zdolność doganiania liderów technologicznych pod względem poziomu PKB per capita) stopa inflacji była podwyższona, co byłoby politycznie nie do przyjęcia w krajach o wysokim dochodzie. W końcu tylko wzrost cen np. usług może doprowadzić do wzrostu dochodu osób, które trudnią się ich świadczeniem, a bez wzrostu dochodu trudno wyobrazić sobie proces konwergencji dochodowej, czyli wyrównywania się poziomu PKB per capita w krajach o wysokich i średnich dochodach.