Przejdź do treściPrzejdź do informacji o dostępnościMenu skrótów klawiszowych
Logo OpenStax
Makroekonomia - Podstawy

16.2 Handel międzynarodowy i jego wpływ na miejsca pracy, płace i warunki pracy

Makroekonomia - Podstawy16.2 Handel międzynarodowy i jego wpływ na miejsca pracy, płace i warunki pracy

Cel dydaktyczny

Po przeczytaniu tego rozdziału będziesz w stanie:

  • Wytłumaczyć, jak handel międzynarodowy wpływa na rynek pracy
  • Przeanalizować koszt alternatywny protekcjonizmu
  • Wyjaśnić, jak handel międzynarodowy wpływa na płace oraz standardy i warunki pracy

Import, przynajmniej teoretycznie, może zaszkodzić pracownikom na kilka różnych sposobów: zmniejszyć liczbę miejsc pracy, obniżyć płace lub pogorszyć warunki pracy. Rozważmy je po kolei.

Mniej miejsc pracy?

Na początku lat 90. Stany Zjednoczone negocjowały z Meksykiem Północnoamerykańską umowę o wolnym handlu (ang. North American Free Trade Agreement - NAFTA) (1 lipca 2020 r. NAFTA została oficjalnie zastąpiona umową o wolnym handlu między Stanami Zjednoczonymi, Meksykiem i Kanadą – USMCA. Jest ona co do zasady podobna do umowy NAFTA). Porozumienie to obniżyło cła, kwoty importowe i inne bariery pozataryfowe w handlu między Stanami Zjednoczonymi, Meksykiem i Kanadą. Henry Ross Perot, niezależny kandydat na prezydenta USA w 1992 r., w czasie jednego ze swoich spotkań w ramach kampanii wyborczej powiedział, że gdyby Stany Zjednoczone rozszerzyły handel z Meksykiem, pojawiłby się „ogromny dźwięk ssania”, bo amerykańscy pracodawcy przenieśliby swoją działalność do Meksyku, by skorzystać z niższych płac. W końcu średnie zarobki w Meksyku wynosiły w tamtym czasie ok. jednej ósmej tych w Stanach Zjednoczonych. NAFTA została zaakceptowana przez Kongres, prezydent Bill Clinton podpisał ją i w roku 1995 weszła w życie. Przez następne sześć lat gospodarka Stanów Zjednoczonych odnotowała jeden z najszybszych przyrostów miejsc pracy w swojej historii i jednocześnie niskie bezrobocie. Ci, którzy obawiali się, że otwarty handel z Meksykiem doprowadzi do dramatycznego spadku zatrudnienia, nie mieli racji.

Dla ekonomistów ten wynik nie był zaskoczeniem. W końcu trend globalizacyjny można obserwować już od dziesięcioleci, zaś porozumienie NAFTA nie było ani pierwszym, ani z pewnością ostatnim krokiem na tej drodze. Gdyby handel zagraniczny redukował liczbę dostępnych miejsc pracy, to Stany Zjednoczone powinny być świadkiem wieloletniego trendu stałej ich utraty. O ile gospodarka Stanów Zjednoczonych doświadcza wzrostów i spadków stóp bezrobocia – według Bureau of Labor Statistics od wiosny 2007 do końca 2009 r. stopa bezrobocia wzrosła z 4,4% do 10%, po czym na koniec roku 2016 spadła z powrotem do poziomu poniżej 5% – liczba miejsc pracy w amerykańskiej gospodarce w długim okresie nie maleje. W 1970 r. było ich 71 mln, zaś w 2014 r. – 145 mln.

Protekcjonizm (ang. protectionism) z pewnością ratuje miejsca pracy w określonej branży, która jest chroniona, ale z dwóch powodów prowadzi do ich utraty w innych gałęziach, pozbawionych ochrony. Po pierwsze, jeśli konsumenci płacą wyższe ceny za dobra i usługi wytwarzane w ramach chronionej branży, mają mniej pieniędzy do wydania na towary pochodzące z innych gałęzi przemysłu, co skutkuje spadkiem liczby miejsc pracy tamże. Po drugie, jeśli przedsiębiorstwa kupują półprodukty od firm cieszących się ochroną protekcjonistyczną, to muszą płacić za nie wyższą cenę, a wówczas tracą rynek na rzecz zagranicznych producentów, którzy wyższych cen płacić nie muszą. Spadek sprzedaży przekłada się na utratę miejsc pracy. Ukryty koszt alternatywny stosowania polityki protekcjonistycznej w celu ratowania miejsc pracy w jednej branży to miejsca pracy poświęcane w innych. Właśnie dlatego Komisja Handlu Międzynarodowego Stanów Zjednoczonych w swoim badaniu barier w handlu przewiduje, że ich zmniejszenie nie doprowadzi do ogólnego spadku zatrudnienia. Protekcjonizm przenosi miejsca pracy z branż pozbawionych ochrony do tych, które są chronione przed importem, ale nowych miejsc pracy nie tworzy.

Ponadto koszty ratowania miejsc pracy poprzez protekcjonizm mogą być bardzo wysokie. W wielu różnych badaniach próbowano oszacować koszt ponoszony przez konsumentów (w postaci wyższych cen) odpowiadający jednemu miejscu pracy uratowanemu dzięki protekcjonizmowi. Tabela 16.2 pokazuje próbkę wyników opracowanych przez ekonomistów z Banku Rezerwy Federalnej w Dallas. Uratowanie jednego stanowiska poprzez praktyki protekcjonistyczne zazwyczaj kosztuje znacznie więcej niż rzeczywiste wynagrodzenie pracownika na tym stanowisku. Na przykład badanie opublikowane w 2002 r. dowodzi, że stosowanie protekcjonizmu w celu zachowania jednego miejsca pracy w przemyśle tekstylnym i odzieżowym kosztowałoby przeciętnie 199 tys. dol. rocznie. Innymi słowy, ci pracownicy mogliby otrzymywać 100 tys. dol. rocznie za pozostawanie bez pracy, a koszt byłby wciąż o połowę niższy niż utrzymanie ich miejsca pracy w tej branży. Ten wynik nie dotyczy jedynie przemysłu tekstylnego.

Produkt wytwarzany przez branżę chronioną taryfami lub kwotami importowymiRoczny koszt ochronionego miejsca pracy (w dol.)
Cukier826 000
Żywica polietylenowa812 000
Nabiał685 000
Mrożony zagęszczony sok pomarańczowy635 000
Łożyska kulkowe603 000
Narzędzia i maszyny479 000
Torebki damskie263 000
Wyroby ze szkła247 000
Odzież i tekstylia199 000
Obuwie gumowe168 000
Obuwie damskie139 000
Tabela 16.2 (Źródło: Federal Reserve Bank of Dallas).

Dlaczego ratowanie miejsc pracy dzięki polityce protekcjonistycznej kosztuje aż tyle? Podstawowym powodem jest to, że nie wszystkie dodatkowe pieniądze, które konsumenci płacą z powodu ceł lub kwot importowych, przeznaczane są na zachowanie miejsc pracy. Na przykład jeśli rząd nakłada cła na import stali, a więc nabywcy stali płacą za nią wyższą cenę, amerykańskie firmy stalowe osiągają większe zyski, kupują więcej sprzętu, oferują wyższe premie menedżerom, podnoszą płace obecnym zatrudnionym, a także unikają zwalniania pracowników. Tylko część wyższej ceny chronionej stali idzie na ratowanie miejsc pracy. Ponadto gdy branża jest chroniona, gospodarka jako całość traci korzyści płynące z wykorzystywania swojej przewagi komparatywnej – innymi słowy, produkowania tego, w czym jest najlepsza. Dlatego też część wyższej ceny, jaką konsumenci płacą za chronione dobra, to utracona efektywność ekonomiczna, którą możemy uznać za kolejną stratę, jak to omówiliśmy w rozdziale https://openstax.org/books/mikroekonomia-podstawy/pages/10-wprowadzenie-do-rozdzialu.

Na zderzakach samochodów w USA często można zauważyć naklejki, które mówią o zagrożeniu, jakie niektórzy pracownicy amerykańscy odczuwają wobec importowanych produktów: „Kupuj amerykańskie produkty – ocal amerykańskie miejsca pracy”. Jeśli samochodem kierowałby ekonomista, naklejka mogłaby głosić: „Zablokuj import – ocal miejsca pracy niektórych Amerykanów, zlikwiduj miejsca pracy innych Amerykanów, a także płać wyższe ceny”.

Handel i płace

Nawet jeśli handel nie zmniejsza liczby miejsc pracy, może wpływać na płace. Tutaj ważne jest oddzielenie zagadnienia średniego poziomu płac od kwestii dotyczących tego, czy zarobki niektórych pracowników mogą być wyższe lub niższe ze względu na handel zagraniczny.

Ponieważ handel zwiększa wolumen produkcji w gospodarce, pozwalając firmom i pracownikom wykorzystywać ich przewagi komparatywne, spowoduje również wzrost średniego poziomu płac w gospodarce. Pracownicy, którzy mogą więcej wyprodukować, będą bardziej pożądani przez pracodawców, co przesunie popyt na ich pracę w prawo (do góry) i podniesie ich wynagrodzenia na rynku pracy. Natomiast bariery w handlu obniżą średni poziom płac w gospodarce.

Jednak nawet jeśli handel zwiększy ogólny poziom płac, nadal niektórym pracownikom przyniesie on korzyści, a innym zaszkodzi. Zatrudnieni w branżach, które mają do czynienia z konkurencją ze strony produktów importowanych, mogą zauważyć, że popyt na siłę roboczą w ich gałęzi przemysłu spada i przesuwa się z powrotem w lewo, tak że ich płace maleją wraz ze wzrostem skali handlu międzynarodowego. I odwrotnie, pracownicy w sektorach, które czerpią korzyści ze sprzedaży na rynkach globalnych, mogą zaobserwować, że popyt na ich pracę przesuwa się w prawo (rośnie), a zatem handel zagraniczny ich płace podnosi.

Sięgnij po więcej

Odwiedź tę stronę, aby przeczytać artykuł na temat zagadnień związanych ze sprawiedliwym handlem (ang. fair trade) kawą.

Jedną z obaw dość powszechnie artykułowanych w związku z rosnąca skalą globalizacji (ang. globalization), jest ta, że ów proces może być korzystny dla wysoko wykwalifikowanych i wysoko opłacanych pracowników w krajach rozwiniętych, ale jednocześnie nakładać koszty na pracowników nisko wykwalifikowanych i słabo opłacanych. W końcu wysoko wykwalifikowani pracownicy amerykańscy prawdopodobnie korzystają ze zwiększonej sprzedaży wyrafinowanych produktów, takich jak komputery, maszyny i leki, w których Stany Zjednoczone mają przewagę komparatywną. Tymczasem nisko wykwalifikowani pracownicy amerykańscy muszą teraz konkurować z wyjątkowo nisko opłacanymi pracownikami na całym świecie w ramach wytwarzania prostszych produktów, takich jak zabawki i ubrania. W rezultacie płace nisko wykwalifikowanych pracowników w USA prawdopodobnie spadną. Istnieje jednak wiele powodów, by sądzić, że chociaż globalizacja niektórym gałęziom przemysłu w USA pomogła, a innym zaszkodziła, jej negatywny wpływ nie skupił się na płacach nisko wykwalifikowanych Amerykanów. Po pierwsze, mniej więcej połowa handlu w USA to handel wewnątrzgałęziowy. Oznacza to, że Stany Zjednoczone handlują podobnymi towarami z innymi gospodarkami o wysokich dochodach, takimi jak Kanada, Japonia, kraje UE i Wielka Brytania. Na przykład w 2014 r. USA wyeksportowały ponad 2 mln samochodów, a także sprowadziły kilka milionów aut z innych krajów.

Większość amerykańskich pracowników w tych branżach ma ponadprzeciętne umiejętności i płace – a wielu z nich radzi sobie całkiem nieźle w świecie globalizacji. Niektóre analizy sugerują, że handel wewnątrzgałęziowy między podobnymi krajami miał niewielki wpływ na pracowników krajowych, ale późniejsze badania wskazują, że wszystko zależy od elastyczności rynku pracy. Innymi słowy, kluczem jest elastyczność pracowników w znajdowaniu pracy w różnych branżach. Wpływ handlu na pracowników o niskich zarobkach zależy w dużej mierze od struktury rynku pracy i efektów pośrednich odczuwanych w innych częściach gospodarki. Na przykład w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, ze względu na relatywnie niską skalę nieefektywności na rynku pracy, wpływ handlu zagranicznego na pracowników o niskich dochodach jest niewielki.

Po drugie, wielu nisko wykwalifikowanych pracowników w USA zatrudnionych jest w usługach, których nie da się importować z krajów o niskich płacach. Usług związanych z pielęgnacją trawnika czy przeprowadzkami i sprzątaniem pokojów hotelowych nie można sprowadzić z krajów takich jak Chiny czy Bangladesz. Konkurencja ze strony importowanych produktów nie jest więc głównym ogranicznikiem zarobków osób zatrudnionych w usługach.

I chociaż nasza dyskusja skupia się na płacach, warto podkreślić, że nisko opłacani pracownicy amerykańscy cierpią z powodu protekcjonizmu we wszystkich branżach – nawet tych, w których nie pracują. Na przykład przemysł spożywczy i odzieżowy to gałęzie chronione. Ci nisko opłacani pracownicy płacą zatem wyższe ceny za zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb i ich siła nabywcza jest mniejsza.

Korzyści i koszty rosnącej skali handlu zagranicznego, biorąc pod uwagę jego wpływ na wysokość płac, nie rozkładają się w gospodarce równomiernie. Jednak wzrost obrotów handlu międzynarodowego pomógł podnieść średnią produktywność pracowników amerykańskich, a tym samym średni poziom ich płac.

Normy pracy i warunki pracy

Pracownicy w wielu krajach o niskich dochodach na całym świecie pracują w warunkach, które zarówno w UE, jak i w Stanach Zjednoczonych byłyby nielegalne. Zatrudnieni w państwach takich jak Chiny, Tajlandia, Brazylia, RPA i Rumunia często otrzymują mniejsze wynagrodzenie, niż wynosi płaca minimalna w Stanach Zjednoczonych, Francji czy Luksemburgu. Na przykład w USA płaca minimalna wynosi 7,25 dol. za godzinę. Typowa płaca w wielu krajach o niskich dochodach może wynosić ok. 7,25 dol. dziennie, a często znacznie mniej. Co więcej, warunki pracy w krajach o niskich dochodach mogą być wyjątkowo nieprzyjemne, a nawet niebezpieczne. W najgorszych przypadkach przy produkcji wykorzystywana jest praca dzieci, a nawet niewolnicza. Te obawy dotyczące zagranicznych standardów pracy nie wpływają na większość handlu w USA, który jest wewnątrzgałęziowy i realizowany z innymi krajami o wysokim dochodzie, które mają standardy pracy podobne do amerykańskich, ale jest to jednak kwestia istotna społecznie i etycznie.

W myśleniu o standardach pracy w innych krajach ważne jest rozróżnienie między tym, co jest naprawdę nie do przyjęcia, a tym, co jedynie wywołuje w nas dyskomfort. Większość ludzi, w tym ekonomiści, nie ma większych trudności ze stwierdzeniem, że praca sześciolatków zamkniętych w fabrykach lub niewolnicza praca na roli są niemoralne. Poparliby oni nawet bardzo daleko idące wysiłki na rzecz wyeliminowania takich praktyk – w tym wykluczenie importowanych produktów wytwarzanych przy użyciu takiej siły roboczej. Wiele spraw jest jednak mniej jednoznacznych. Artykuł opublikowany kilka lat temu w „New York Times” opisał przypadek Ahmeda Zii, 14-letniego chłopca z Pakistanu. Zarabiał on 2 dol. dziennie, pracując w fabryce dywanów. Szkołę porzucił w drugiej klasie. Czy zatem Stany Zjednoczone i inne kraje powinny odmówić zakupu dywanów wytwarzanych przez Ahmeda i jego kolegów z pracy? Gdyby fabryki dywanów miały zostać zamknięte, prawdopodobną alternatywą dla Ahmeda byłaby praca w gospodarstwie rolnym, a jak mówi Ahmed o swojej pracy przy tkaniu dywanów: „To daje znacznie więcej pieniędzy i jest mniej uciążliwe”.

Inni pracownicy mogą mieć jeszcze mniej atrakcyjną alternatywę, np. grzebanie w śmieciach lub prostytucję. Prawdziwym problemem Ahmeda i wielu innych osób w krajach o niskich dochodach nie jest to, że globalizacja pogorszyła ich życie, ale raczej to, że mają tak mało dobrych alternatyw życiowych w porównaniu z pracą w fabryce dywanów. Stany Zjednoczone doświadczały podobnych problemów w XIX i na początku XX w.

Podsumowując, gdy rządy Stanów Zjednoczonych i innych państw rozwiniętych lub obywatele tych państw kwestionują standardy pracy w krajach o niskich dochodach, wypada z pewną ironią zauważyć, że one same nie są liderami w kwestii przepisów chroniących pracowników. Według niedawnego badania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Stany Zjednoczone są jedynym z 41 krajów, które nie zapewniają obowiązkowego płatnego urlopu dla rodziców w związku z urodzinami dziecka. Z kolei w Polsce bardzo wiele osób (najwyższy obok Hiszpanii odsetek w całej UE) jest zatrudnionych na umowach nie gwarantujących osłony socjalnej (tzw. umowach śmieciowych). Wielu europejskich pracowników ma sześć tygodni lub więcej płatnego urlopu rocznie. W Stanach Zjednoczonych wakacje trwają często od jednego do trzech tygodni w roku. Gdyby kraje europejskie oskarżyły USA o stosowanie nieuczciwych standardów pracy do taniego wytwarzania produktów i ogłosiły, że wykluczą cały import ze Stanów Zjednoczonych, dopóki nie wprowadzą one płatnego urlopu rodzicielskiego i nie podwoją długości urlopu, Amerykanie byliby oburzeni. A przecież gdy amerykańscy protekcjoniści zaczynają mówić o ograniczeniu importu z biednych krajów ze względu na niskie płace i złe warunki pracy, przedstawiają bardzo podobny argument. Nie oznacza to, że warunki pracy w państwach o niskich dochodach nie są kwestią ważną. Jak najbardziej są. Jednak powiązanie warunków pracy w krajach o niskich dochodach z handlem odwraca uwagę od realistycznego pytania: jakie są dopuszczalne i możliwe do wyegzekwowania minimalne standardy pracy i przepisy ochrony pracowników na całym świecie.

Cytowanie i udostępnianie

Ten podręcznik nie może być wykorzystywany do trenowania sztucznej inteligencji ani do przetwarzania przez systemy sztucznej inteligencji bez zgody OpenStax lub OpenStax Poland.

Chcesz zacytować, udostępnić albo zmodyfikować treść tej książki? Została ona wydana na licencji Uznanie autorstwa (CC BY) , która wymaga od Ciebie uznania autorstwa OpenStax.

Cytowanie i udostępnienia
  • Jeśli rozpowszechniasz tę książkę w formie drukowanej, umieść na każdej jej kartce informację:
    Treści dostępne za darmo na https://openstax.org/books/makroekonomia-podstawy/pages/1-wprowadzenie-do-rozdzialu
  • Jeśli rozpowszechniasz całą książkę lub jej fragment w formacie cyfrowym, na każdym widoku strony umieść informację:
    Treści dostępne za darmo na https://openstax.org/books/makroekonomia-podstawy/pages/1-wprowadzenie-do-rozdzialu
Cytowanie

© 9 sty 2024 OpenStax. Treść książki została wytworzona przez OpenStax na licencji Uznanie autorstwa (CC BY) . Nazwa OpenStax, logo OpenStax, okładki OpenStax, nazwa OpenStax CNX oraz OpenStax CNX logo nie podlegają licencji Creative Commons i wykorzystanie ich jest dozwolone wyłącznie na mocy uprzedniego pisemnego upoważnienia przez Rice University.