Możesz zachwycać się swoją umiejętnością zapamiętywania dat urodzin i wieku wszystkich przyjaciół oraz członków rodziny albo tym, że potrafisz przywołać z pamięci szczegóły przyjęcia w McDonaldzie, jakie wyprawiono ci na piąte urodziny. Wszyscy jednak czasem odczuwamy frustrację, a bywa, że zażenowanie, gdy pamięć nas zawodzi. W tym podrozdziale skupimy się na mechanizmach zapominania. Rozpoczniemy od bardzo poważnych zaburzeń pamięci, amnezji, które jednak, na szczęście, nie dotykają większości ludzi.
Amnezja
Amnezja (ang. amnesia) (inaczej: niepamięć) oznacza utratę pamięci długotrwałej. Może być efektem choroby, urazu fizycznego albo psychicznego. Endel Tulving (2002) razem ze współpracownikami z University of Toronto przez wiele lat badał pacjenta K. C., u którego ciężka amnezja była skutkiem urazu głowy doznanego w wypadku samochodowym. Tulving pisał:
Niezwykłą cechą umysłu K. C. jest jego całkowita niemożność przypomnienia sobie jakichkolwiek zdarzeń, okoliczności czy sytuacji z własnego życia. Jego amnezja obejmuje całe jego przeszłe życie, od narodzin aż do dnia dzisiejszego. Jedynym wyjątkiem są zdarzenia, jakich doświadcza w ciągu ostatniej minuty lub dwóch (Tulving, 2002, str. 14).
Amnezja następcza
Istnieją dwa główne typy amnezji: następcza i wsteczna (Ilustracja 8.10). Amnezja następcza często stanowi konsekwencję urazu mózgu, np. spowodowanego uderzeniem w głowę, interwencją chirurgiczną, lub uszkodzenia mózgu w procesie chorobowym. W przypadku amnezji następczej (ang. anterograde amnesia) chory nie jest w stanie zapamiętywać nowych informacji, choć pamięta dane i zdarzenia sprzed urazu. Ten typ zazwyczaj wiąże się z uszkodzeniem hipokampu (McLeod, 2011). Wskazuje to, że uraz mózgu uniemożliwia przesyłanie informacji z pamięci krótkotrwałej do pamięci długotrwałej, czyli nie dochodzi do konsolidacji śladów pamięciowych.
Wiele osób cierpiących na ten rodzaj niepamięci nie potrafi tworzyć nowych wspomnień epizodycznych ani semantycznych, ale wciąż potrafi budować wspomnienia proceduralne (Bayley i Squire, 2002). Tak było w przypadku omawianego wcześniej pacjenta H. M. Uszkodzenie mózgu w wyniku zabiegu chirurgicznego wywołało amnezję następczą. H. M. mógł np. czytać wciąż to samo czasopismo i nie pamiętać, że czytał je kiedykolwiek wcześniej; za każdym razem było dla niego nowe. Nie pamiętał też osób, które poznał po operacji. Gdyby przedstawiono cię temu pacjentowi, a potem na kilka minut wywołano z pokoju, to po powrocie H. M. nie pamiętałby cię. Kiedy jednak przez kilka dni kładziono przed nim te same puzzle, to choć nie pamiętał, że wcześniej je układał, w kolejnych dniach robił to coraz szybciej (zadziałał tu mechanizm powtórnego uczenia się) (Corkin, 1965, 1968).
Amnezja wsteczna
Amnezja wsteczna (ang. retrograde amnesia) oznacza utratę dostępu do wspomnień zdarzeń, które nastąpiły przed urazem fizycznym lub psychicznym. Osoby z tym rodzajem niepamięci nie potrafią sobie przypomnieć niektórych, a niekiedy nawet żadnych zdarzeń ze swojej przeszłości. Trudno im też przypomnieć sobie wspomnienia epizodyczne. Pomyśl, jakie byłyby twoje odczucia po obudzeniu się w szpitalu, a przy twoim łóżku stałyby osoby twierdzące, że są twoim mężem/twoją żoną, dziećmi albo rodzicami, a ty nie możesz tego skojarzyć? Jesteś po wypadku, w którym doszło do urazu głowy, i teraz cierpisz na amnezję wsteczną. Nie pamiętasz niczego sprzed tego wypadku, sprzed momentu obudzenia się w szpitalu. Taki opis może wyglądać jak scenariusz hollywoodzkiego filmu. Hollywood bowiem od ponad stu lat, od filmu Garden of Lies z 1915 roku aż po bliższe nam szpiegowskie thrillery o Jasonie Bournie, fascynuje się niepamięcią. Jednak rzeczywistość osób cierpiących na tę przypadłość jest daleka od wizji filmowych. Były gracz NFL Scott Bolzan (ur. 1962) upadł, uderzył się w głowę i w jednej chwili wymazaniu z jego pamięci uległo 46 lat życia. Stanowi on jeden z najbardziej skrajnych opisanych przypadków niepamięci wstecznej. Inny znany przypadek to Clive Wearing (ur. 1938), brytyjski muzyk, który doznał rozległej amnezji na skutek opryszczkowego zapalenia mózgu.
Tworzenie i odtwarzanie wspomnień
Tworzenie nowych wspomnień określane jest czasem jako ich konstruowanie (ang. construction) a proces ich przywoływania z zasobów pamięci – jako rekonstruowanie (ang. reconstruction). Tyle że odtwarzając wspomnienia, mamy tendencję do ich modyfikowania. Wyciągnięty z pamięci długotrwałej do roboczej ślad pamięciowy sprzed lat jest podatny na zmiany. W procesie wydobywania starych wspomnień i łączenia ich z późniejszymi to, co pamiętamy z przeszłości, może zostać rozszerzone o nowe zdarzenia lub zniekształcone. Dzieje się tak, mimo że ludzie zwykle nie zamierzają świadomie zniekształcać faktów (Roediger and DeSoto, 2015).
Podatność na sugestię
Gdy ktoś jest świadkiem zbrodni, szczegóły, jakie zapamiętał, mogą być bardzo pomocne w ujęciu sprawcy. Świadkom łatwo jednak (nawet przypadkowo) ulec sugestii, bo ludzka pamięć jest ulotna. Podatność na sugestię (ang. suggestibility) określa sytuację, gdy nieprawdziwe informacje z zewnątrz sprawiają, że tworzymy fałszywe wspomnienia. Jesienią 2002 roku w okolicach Waszyngtonu snajper strzelał do ludzi będących na stacji benzynowej, wychodzących z hipermarketu czy po prostu idących ulicą. Do ataków dochodziło w różnych miejscach przez ponad trzy tygodnie, w sumie zginęło dziesięć osób. Można sobie wyobrazić, że przez cały ten czas ludzie w mieście byli przerażeni. Bali się wychodzić z domów, na zakupy czy nawet do sąsiadów. Policja i FBI intensywnie poszukiwały sprawcy. W tym celu założono specjalną infolinię. Stróże prawa otrzymali na nią ponad 140 tysięcy zgłoszeń, wytypowano ok. 35 tysięcy podejrzanych (Newseum, n.d.).
Większość zgłoszeń okazała się fałszywa. Za wartościową uznano dopiero informację, że na miejscu jednej ze strzelanin ktoś zauważył białego vana. Po konferencji prasowej zorganizowanej przez naczelnika policji na infolinię zadzwoniło kilku innych naocznych świadków, by powiedzieć, że oni też widzieli białego vana uciekającego z miejsca strzelaniny. W tym czasie i w tamtym rejonie znajdowało się ponad 70 tys. białych vanów. Policja i cała społeczność skupiły się wyłącznie na takich autach, ponieważ uwierzono relacjom naocznych świadków. Inne wskazówki zignorowano. Gdy w końcu ujęto podejrzanych, okazało się, że poruszali się oni niebieskim sedanem.
Ten przykład pokazuje, jak bardzo jesteśmy podatni na siłę sugestii pochodzącej np. z tego, co oglądamy w wiadomościach. Możemy też twierdzić, że pamiętamy coś, co zostało nam jedynie przez kogoś zasugerowane. To właśnie siła sugestii jest źródłem fałszywych wspomnień.
Fałszywe zeznania naocznego świadka
Choć pamięć jest ulotna, a proces odzyskiwania wspomnień może prowadzić do zniekształceń, policjanci, prokuratorzy i sądy często w śledztwach i procesach polegają na zeznaniach naocznych świadków. Tymczasem fałszywa identyfikacja i takież zeznania mogą prowadzić do skazania niewinnej osoby (Ilustracja 8.11).
Jak dochodzi do takich sytuacji? W 1984 roku brutalnie zgwałcono 22-letnią Jennifer Thompson, studentkę z Karoliny Północnej, grożąc jej nożem. W trakcie gwałtu dziewczyna starała się zapamiętać każdy szczegół wyglądu twarzy i ciała napastnika, przyrzekłszy sobie, że jeśli przeżyje, doprowadzi do jego skazania. Policja sporządziła portret pamięciowy napastnika, a studentce pokazano sześć zdjęć. Wybrała dwa. Na jednym z nich był Ronald Cotton. Dziewczyna patrzyła na fotografię przez jakieś 5 minut, a potem powiedziała „Tak, to ten”, po czym dodała jeszcze „Myślę, że to ten facet”. Gdy prowadzący sprawę detektyw dopytywał, czy jest pewna, potwierdziła. Potem pytała policjanta, czy dobrze jej poszło, a on umocnił ją w tym przekonaniu, mówiąc, że świetnie się sprawiła. Ten rodzaj niezamierzonych wskazówek i sugestii, jakich mogą udzielać policjanci, potrafi sprawić, że naoczny świadek zidentyfikuje niewłaściwego podejrzanego. Prokurator okręgową zaniepokoił brak pewności ofiary przy pierwszym okazaniu, doprowadziła więc do kolejnego, w trakcie którego pokazano studentce siedmiu mężczyzn. Jennifer powiedziała, że waha się między numerem 4 a 5, ale w końcu zdecydowała, że to piątka - Ronald Cotton: „najbardziej go przypomina”. Chłopak miał wtedy 22 lata.
Do rozpoczęcia procesu dziewczyna była już absolutnie pewna, że została zgwałcona przez Ronalda Cottona. Zeznając przed sądem, była tak przekonująca, że jej zeznanie doprowadziło do skazania. Jak doszła od „Myślę, że to był ten facet” i „Najbardziej go przypomina” do takiej pewności? Gary Wells i Deah Quinlivan (2009) twierdzą, że to efekt sugestywności policyjnych procedur, takich jak ustawianie osób do identyfikacji w taki sposób, by podejrzany był bardziej z przodu niż inni, co sugeruje ofierze, kogo ma wybrać, i utwierdzanie jej w wyborze słowami „Dobry wybór” albo „Znalazłaś go”.
Po tym, jak Cotton został skazany za gwałt, trafił do więzienia z wyrokiem dożywocia plus 50 lat. Po 4 latach udało się wznowić proces. Jennifer Thompson ponownie zeznawała przeciw niemu i tym razem wyrok brzmiał: podwójne dożywocie. Po 11 latach w więzieniu test DNA wykazał w końcu, że to nie Cotton był gwałcicielem, że jest niewinny i że przez ponad 10 lat odsiadywał wyrok za zbrodnię, której nie popełnił.
Sięgnij po więcej
Historia Ronalda Cottona nie jest, niestety, jedyną. Zdarza się, że oskarżony zostaje skazany na śmierć, a później oczyszczony z zarzutów. Projekt Niewinność to organizacja non-profit, która wspiera niesłusznie skazanych, w tym i takich, których skazano na podstawie zeznań naocznych świadków. Chcesz dowiedzieć się więcej? Odwiedź stronę http://www.innocenceproject.org.
Poznaj szczegóły
Zachowując wspomnienia naocznego świadka: przypadek Elizabeth Smart
Zestawmy teraz przypadek Cottona z tym, co przytrafiło się Elizabeth Smart (ur. 1987). Gdy Elizabeth miała 14 lat i spała w swoim łóżku, ktoś wdarł się do jej rodzinnego mieszkania i uprowadził, grożąc nożem. Jedynym świadkiem przestępstwa była jej dziewięcioletnia, przerażona przebiegiem zdarzeń siostra, Mary Katherine. W kolejnych tygodniach FBI i policja z Salt Lake City pracowały z dziewczynką bardzo ostrożnie. Nikt nie chciał w żaden sposób na nią wpływać ani zrobić czegoś, co mogłoby zaszczepić w niej fałszywe wspomnienia. Nie okazano jej podejrzanych ani nie proszono, by pomogła sporządzić portret pamięciowy. Służby wiedziały, że jeśli zaczną igrać z pamięcią Mary Katherine, mogą nigdy nie odnaleźć Elizabeth. Przez długi czas sprawa niemal nie posuwała się do przodu. I nagle, po jakichś 4 miesiącach od porwania, Mary Katherine po raz pierwszy przypomniała sobie, że głos porywacza słyszała już wcześniej przed feralną nocą (raz pracował w jej rodzinnym domu jako złota rączka), a potem udało jej się zidentyfikować ten głos. Rodzina skontaktowała się z prasą i inne osoby też go rozpoznały. Został schwytany, a Elizabeth Smart wróciła do rodziców po dziewięciu miesiącach śledztwa.
Efekt dezinformacji
Psycholog poznawcza Elizabeth Loftus (ur. 1944) prowadziła szeroko zakrojone badania nad pamięcią. Interesowały ją fałszywe wspomnienia, jak również odzyskane wspomnienia o molestowaniu w dzieciństwie. Loftus jest też odkrywczynią paradygmatu efektu dezinformacji (ang. misinformation effect paradigm), zgodnie z którym ekspozycja na fałszywą informację może wywołać zakłócenia w prawidłowym odtwarzaniu wcześniej zapamiętanego zdarzenia.
Zdaniem Loftus w związku z efektem dezinformacji u naocznego świadka wspomnienie zdarzenia może się zmieniać. Żeby sprawdzić prawdziwość tej teorii, Loftus wraz z Johnem Palmerem (1974) poprosili 45 amerykańskich studentów o określenie szybkości samochodów uczestniczących w wypadku. Za każdym razem pytanie formułowano w inny sposób (Ilustracja 8.12). Uczestnikom pokazywano scenki wypadków samochodowych, kazano im odgrywać rolę naocznego świadka i opisywać, co się stało. Pytano ich: „Jak szybko jechały samochody zanim uległy zmiażdżeniu / stuknięciu w siebie / wpadły na siebie / walnęły się / miały stłuczkę?”. Okazało się, że uczestnicy odmiennie oceniali szybkość samochodów zależnie od tego, jakim słowem opisano zdarzenie.
Ci, którym powiedziano, że auta roztrzaskały się, oceniali ich prędkość na o wiele wyższą niż ci, którzy dostali informację, że samochody miały stłuczkę. Pośrednia informacja o prędkości, wynikająca z podanego słowa, miała więc wpływ na to, jak uczestnicy zapamiętywali wypadek. Po tygodniu byli pytani, czy widzieli rozbite szkło (na oryginalnych filmach niczego takiego nie było). I znów ci, którym podano słowo „zmiażdżone”, ponad dwa razy częściej informowali, że pamiętają rozbite szkło. Loftus i Palmer wykazali w ten sposób, że pytanie sugerujące nie tylko każe im oceniać prędkość aut jako większą, ale nawet sprawia, że widzą rozbite szkło, którego nie było.
Kontrowersje wokół odzyskiwania tłumionych wspomnień
Badacze opisali również, jak można „przypomnieć” sobie wspomnienia nie tylko pojedynczych słów, lecz także całych wydarzeń, które w rzeczywistości wcale nie miały miejsca. Z tym zagadnieniem wiąże się zjawisko wypierania traumatycznych zdarzeń. Zjawisko to jest głównym tematem dziedziny psychologii zapoczątkowanej przez Zygmunta Freuda (1856-1939), a otaczające go kontrowersje są żywe do dziś.
Wydobywanie nieprawdziwych wspomnień jest określane jako syndrom fałszywych wspomnień autobiograficznych (ang. false memory syndrome), szeroko opisywany w mediach, przede wszystkim dlatego, że dotyczy wspomnień zdarzeń, przy których nie było niezależnych świadków. Często jedynymi osobami, które wiedzą o danym zdarzeniu, są sprawca i ofiara, dzieje się tak np. w przypadku wykorzystywania seksualnego.
W dyskusji na ten temat po jednej stronie stoją ci, którzy po latach od molestowania odzyskali wspomnienia. Badacze twierdzą, że niektóre przeżycia z dzieciństwa są tak traumatyczne i dręczące, że dziecko musi je zamknąć z dala od świadomości, by móc wieść w miarę normalne życie. Uważają, że tłumione wspomnienia mogą pozostawać w uśpieniu nawet dziesiątki lat, a potem zostać wydobyte w idealnym stanie, np. dzięki hipnozie czy technikom wspomaganej wizualizacji (Devilly, 2007).
Z badań wynika, że wyparcie wspomnień o byciu wykorzystywanym w dzieciństwie jest u dorosłych całkiem powszechne. Jedno z dużych badań prowadzone przez Johna Briere'ego i Jona Conte'ego (1993) ujawniło, że 59% z 450 mężczyzn i kobiet, którzy wymagali terapii z powodu molestowania ich przed 18. rokiem życia, zapomniało o tych przeżyciach.
Ross Cheit (2007) zasugerował, że wyparcie tych wspomnień stanowi przyczynę psychologicznych napięć w życiu dorosłym. Dlatego właśnie, z myślą o ofiarach seksualnego wykorzystywania w dzieciństwie, powołano Recovered Memory Project. Jego celem jest pomoc pokrzywdzonym w przypomnieniu sobie traumatycznych zdarzeń, by można było rozpocząć proces zabliźniania ran psychicznych (Cheit, 2007; Devilly, 2007).
Z drugiej strony inni badacze, np. wspomniana już Elizabeth Loftus, podważają tezę, że jednostki mogą wyprzeć traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa, w tym wykorzystywania seksualnego, a potem przypominać sobie te zdarzenia dzięki hipnozie, technikom wspomaganej wizualizacji czy regresji wiekowej.
Loftus nie twierdzi, że wykorzystywanie seksualne się nie zdarza; kwestionuje jednak dokładność takich wspomnień i podchodzi sceptycznie do procesu zadawania pytań stosowanych w celu ich wydobycia, gdyż nawet najmniejsza sugestia ze strony terapeuty może wywołać efekt dezinformacji. Naukowcy Stephen Ceci i Maggie Brucks (1993, 1995) prosili trzylatki, by wykorzystując anatomicznie dokładne lalki, pokazały, gdzie dotykał ich lekarz pediatra podczas ostatniego badania. 55% dzieci wskazało na genitalia / okolice odbytu lalki, nawet jeśli lekarz nie badał tamtych okolic.
Od czasu, gdy w latach 70. Loftus opublikowała pierwsze badania na temat wpływu sugestii na zeznania naocznych świadków, socjologowie, policjanci, terapeuci i prawnicy zdają sobie sprawę z błędów popełnianych w trakcie przesłuchań. W efekcie podjęto kroki, by zmniejszyć wpływ sugestii na świadków. Jednym z nich jest zmiana sposobu zadawania pytań. Gdy przesłuchujący używają neutralnego, mniej sugerującego języka, dzieci dokładniej przypominają sobie, co się stało i kto brał w tym udział (Goodman, 2006; Pipe, 1996; Pipe et al., 2004). Kolejną zmianą jest modyfikacja prowadzenia okazań. Zaleca się, by osoba pokazująca zdjęcia potencjalnych przestępców nie wiedziała, który z nich jest podejrzanym. W ten sposób zmniejsza się ryzyko, że nieświadomie zasugeruje się coś świadkowi. Do tego w niektórych stanach USA sędziowie informują obecnie członków ławy przysięgłych o możliwości mylnej identyfikacji podejrzanego. A wszędzie na świecie sędziowie mogą odrzucić zeznanie naocznego świadka, jeśli uznają je za niewiarygodne.
Zapominanie
„Mam świetną pamięć do zapominania” - żartował dziewiętnastowieczny szkocki powieściopisarz Robert Louis Stevenson. Termin zapominanie (ang. forgetting) oznacza utratę informacji zapisanej kiedyś w pamięci trwałej. Wszyscy czasem zapominamy: datę urodzin ukochanej osoby, czyjeś imię albo gdzie położyliśmy kluczyki od samochodu. Wiesz już, że pamięć jest ulotna, a zapominanie bywa powodem frustracji i zażenowania. Jednak właściwie dlaczego zapominamy? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, przyjrzymy się temu zjawisku bliżej i z różnych perspektyw.
Błąd kodowania
Czasem zapominanie zaczyna się jeszcze przed uruchomieniem procesu zapamiętywania. Nazywamy to błędem kodowania. Nie można przecież pamiętać czegoś, czego nigdy nie wprowadziliśmy do zasobów pamięci. To trochę jak próba odnalezienia w czytniku książki, której nigdy tam nie załadowaliśmy. Często, by coś zapamiętać, musimy zwracać uwagę na szczegóły i aktywnie skupiać się na przetwarzaniu informacji (kodowanie kontrolowane). W wielu przypadkach tego nie robimy. Każdy Amerykanin wielokrotnie widział monetę o nominale 10 centów. Czy jednak potrafi precyzyjnie odtworzyć wygląd awersu? Gdy to pytanie zadali Raymond Nickerson i Marilyn Adams (1979), odkryli, że większość Amerykanów nie umie wskazać właściwej monety. To najprawdopodobniej efekt błędu kodowania. Większość nigdy nie zadała sobie trudu, by zapamiętać szczegóły tej monety. Na co dzień wystarcza przecież zapamiętanie cech pozwalających odróżnić ją od innych nominałów. Jeśli nie zakodujemy jakiejś informacji, nie może ona trafić do pamięci długotrwałej, a zatem nie możemy jej sobie potem przypomnieć.
Błędy pamięci
Psycholog Daniel Schacter (2001), znany badacz pamięci, przedstawił siedem sposobów, na to, że nasza pamięć może nas zwieść. Nazwał je siedmioma grzechami pamięci (ang. seven sins of memory) i podzielił na trzy grupy: zapominanie, zniekształcanie i ingerencje (Tabela 8.1).
Spójrzmy na pierwszy z grzechów pamięci: nietrwałość (ang. transcience), czyli fakt, że wspomnienia z czasem bledną w naszym umyśle. Przykład? Nauczyciel zadał uczniom przeczytanie Ferdydurke. Sebastian wrócił do domu i powiedział mamie, że musi przeczytać tę lekturę. „Och, uwielbiałam ją!” – zawołała mama. Chłopiec zapytał ją więc, o czym opowiada powieść. Po chwili wahania kobieta powiedziała „Hm, pamiętam, że czytałam ją w liceum i że główny bohater miał na imię Józio, i że jego nauczycielem był profesor Pimko, ale – szczerze mówiąc – niewiele więcej”. Nathan zastanawiał się, czy jego mama naprawdę przeczytała tę książkę, a ona sama była zdziwiona, że tak niewiele z niej pamięta. To, co się stało, to rozpad śladów pamięciowych; nieużywane informacje z czasem bledną i znikają.
W 1885 roku niemiecki psycholog Hermann Ebbinghaus (1850-1909) przeanalizował na sobie proces zapamiętywania. Najpierw starał się zapamiętać zestawy bezsensownych sylab. Potem sprawdzał, ile zapamiętał (ile pozostało w jego pamięci), gdy próbował ponownie nauczyć się tego samego zestawu. Testy przeprowadzał w różnych odstępach czasowych: od 20 minut po 30 dni od pierwszego zapamiętania. Efektem badań jest słynna krzywa zapominania (Ilustracja 8.14). Z powodu błędów przechowywania przeciętny człowiek po 20 minutach traci połowę z zapamiętanych informacji, a po 4 godzinach – aż 70% (Ebbinghaus, 1885/1964). Pamięć świeżych zdarzeń słabnie szybko, ale potem jej poziom się stabilizuje. Chociaż pierwotne badanie Ebbinghausa obejmowało tylko jednego badanego, zostało przeprowadzone z wielkim rygoryzmem metodologicznym, a niezliczone późniejsze replikacje potwierdziły sformułowane przez niego wnioski.
Wciąż gubisz telefon? Zdarzyło ci się wracać do domu, by sprawdzić, czy na pewno kuchenka jest wyłączona lub wtyczka od żelazka wyjęta z kontaktu? A może czasami uświadamiasz sobie w pół drogi do pokoju, że właściwie nie pamiętasz, po co tam idziesz? Większość z nas odpowiedziałaby pozytywnie przynajmniej na jedno z tych pytań, a wielu – na wszystkie. Nie ma się jednak co martwić, to powszechna przypadłość. Każdy jest podatny na błąd zwany roztargnieniem (ang.absentmindedness). Te luki w pamięci wywołane są chwilowym brakiem skupienia lub tym, że w trakcie jakiejś czynności nasz umysł jest zajęty czymś innym.
Psycholożka Cynthia przypomina sobie, kiedy ostatnio popełniła grzech roztargnienia.
Kiedy jako biegła przygotowywałam oceny psychologiczne, za każdym razem, gdy wchodziłam do budynku sądu, dostawałam jednorazowy identyfikator z paskiem magnetycznym, który otwierał zamknięte dla innych drzwi. Jak możecie sobie wyobrazić, w sądzie taki identyfikator jest wiele wart i nikt nie chciałby, żeby się zgubił albo – co gorsza – dostał w ręce przestępcy. Pod koniec dnia oddawałam identyfikator. Któregoś razu, gdy już niemal kończyłam ocenę, zadzwonili z przedszkola mojej córki z informacją, że jest chora i trzeba po nią przyjechać. Był sezon grypowy, nie wiedziałam, jak córka się czuje, byłam bardzo zaniepokojona. Skończyłam ewaluację w 10 minut, spakowałam swoją teczkę i wybiegłam odebrać dziecko. Gdy już wiozłam ją do domu, nie mogłam sobie przypomnieć, czy zwróciłam przepustkę, czy też zostawiłam ją na stole. Niezwłocznie zadzwoniłam do sądu, by to sprawdzić, i okazało się, że oddałam ją jak zwykle. Dlaczego tego nie pamiętałam? (zapiski osobiste, 5 września, 2013)
A kiedy tobie ostatnio zdarzyło się być roztargnionym?
„Poszliśmy na film Niepamięć, z tym słynnym aktorem... jak on się nazywa... Grał w tych wszystkich filmach... Skazani na Shawshank i trylogii Mroczny rycerz. Chyba nawet dostał Oscara. O kurczę, mam przed oczyma jego twarz, słyszę jego głos, ale nie mogę sobie przypomnieć nazwiska! Będzie mnie to teraz prześladować, dopóki sobie nie przypomnę!”. Ten błąd pamięci jest szczególnie frustrujący, bo informację mamy w zasadzie na końcu języka. Zdarzyło ci się tak kiedyś? Jeśli tak, to masz za sobą błąd zwany blokowaniem (ang. blocking): chwilowo nie masz dostępu do przechowywanej informacji (Ilustracja 8.15).
Teraz przyjrzyjmy się trzem błędom zniekształcania: błędnej atrybucji, podatności na sugestię i tendencyjności. Z błędną atrybucją (ang. misattribution) mamy do czynienia, gdy mylimy się co do źródła zapamiętanych informacji. Powiedzmy, że Aleksander spotykał się z Łucją i razem obejrzeli pierwszy film z serii Hobbit. Potem się rozstali i Aleksander obejrzał drugi film z tej serii z kimś innym. A potem znów do siebie wrócili i któregoś dnia rozmawiali o tym, jak różni się książka od filmu. Aleksander powiedział do Łucji: „Fajnie mi się z tobą oglądało drugi film; pamiętam, jak podskoczyłaś na fotelu przy tej strasznej scenie”. Dopiero gdy Łucja popatrzyła na niego gniewnie i z zadziwieniem, Aleksander uświadomił sobie, że właśnie dokonał błędnej atrybucji.
A co, jeśli ktoś padł ofiarą gwałtu krótko po tym, jak oglądał program telewizyjny? Czy jest możliwe, żeby przez błędną atrybucję przypisał gwałt osobie, którą oglądał na ekranie? To właśnie przytrafiło się Donaldowi Thomsonowi (1901-1970).
Australijski ekspert ds. wiarygodności naocznych świadków, Donald Thomson, wystąpił w programie na żywo, gdzie wypowiadał się na ten temat. Niedługo potem został aresztowany, postawiony do okazania razem z innymi mężczyznami i zidentyfikowany przez ofiarę jako gwałciciel. Policja oskarżyła go o napaść, mimo że do gwałtu doszło w czasie, gdy Thomson był w telewizji. Odrzucono jego alibi, choć tysiące ludzi widziały go w tym czasie w towarzystwie innych panelistów, w tym zastępcy komendanta miejscowej policji... W końcu śledczy odkryli, że gwałciciel zaatakował kobietę w czasie, gdy ta oglądała program z Thomsonem. Sąd oczyścił eksperta z zarzutów. Kobieta pomyliła twarz gwałciciela z twarzą, którą właśnie oglądała na ekranie telewizora. (Źródło: Baddeley, 2004, str. 133).
Kolejnym błędem zniekształcania jest podatność na sugestię (ang. suggestibility). To błąd podobny do błędnej atrybucji; też obejmuje fałszywe wspomnienia, ale różni się od wyżej opisanego. W błędnej atrybucji sami tworzymy fałszywe wspomnienie, tak jak zrobiła to ofiara gwałtu w przypadku Thomsona. Sugestia wymaga, by fałszywe wspomnienie podał nam ktoś z zewnątrz, np. terapeuta albo policjant przesłuchujący nas w charakterze świadka i zadający naprowadzające pytania.
Wspomnienia mogą też ulec tendencyjności (ang. bias). To ostatni z błędów zniekształcania. Schacter (2001) twierdzi, że emocje i pogląd na świat mogą zniekształcać wspomnienia przeszłych wydarzeń na kilka sposobów.
- Błąd stereotypu obejmuje wypaczenia związane z rasą i płcią. Przykład? Gdy Amerykanom pochodzenia azjatyckiego i europejskiego (kaukaskiego) prezentowano listę imion, częściej błędnie zapamiętywali imiona stereotypowo afroamerykańskie (np. Jamal, Tyrone) jako powiązane z zawodem koszykarza, natomiast imiona stereotypowo kojarzone z osobami białymi (jak Greg, Howard) – jako powiązane z zawodem polityka (Payne, Jacoby i Lambert, 2004).
- Błąd egocentryzmu obejmuje przypisywanie samemu sobie ważniejszej roli niż w rzeczywistości (Payne et al., 2004). Czy naprawdę to my przed laty zdobyliśmy zwycięskiego gola w ważnym meczu, czy tylko przy nim asystowaliśmy?
- Błąd pewności wstecznej zachodzi, gdy po fakcie mamy wrażenie, że od zawsze wiedzieliśmy, jak coś się skończy. Znany jest też jako fenomen „ja to od początku przeczuwałem”. Do tego typu zniekształceń pamięci przyczynia się rekonstrukcyjny charakter wspomnień (Carli, 1999). Generujemy fałszywe wspomnienia, które wydają się potwierdzać naszą rzekomą nieomylność.
Czy zdarzyło ci się kiedyś, że w głowie uporczywie wybrzmiewały ci dźwięki piosenki? Albo powracały w myślach wspomnienia wstrząsającego zdarzenia, o którym lepiej byłoby zapomnieć? Stan, gdy wspomnienie wciąż powraca i nie można go wyrzucić z głowy do tego stopnia, że nie da się skupić na niczym innym, określamy mianem uporczywości (ang. persistence). To siódmy i ostatni grzech pamięci wg Daniela Schactera (ur. 1952). Tak naprawdę to błąd naszej pamięci wyzwalający wspomnienia (szczególnie te przykre) bez naszej woli, a często wbrew niej (Ilustracja 8.16). Dzieje się tak, gdy np. w drodze do pracy jesteś świadkiem strasznego wypadku drogowego i potem nie możesz się skupić na pracy, bo cały czas przez głowę przelatują ci tamte dramatyczne sceny.
Interferencja
Bywa, że informacja tkwi gdzieś w zasobach pamięci, ale z jakiegoś powodu nie mamy do niej dostępu. Taką sytuację nazywamy interferencją. Istnieją dwa jej typy: proaktywna i retroaktywna (Ilustracja 8.17). Zdarzyło ci się może zmienić numer telefonu albo przeprowadzić się pod nowy adres, ale jeszcze przez jakiś czas podawać ludziom stary (i już nieaktualny) numer lub adres, a na początku nowego roku nieświadomie wpisywać w dokumentach stary? To przykłady interferencji proaktywnej (ang. proactive interference): gdy stare informacje utrudniają przywołanie nowych, świeżo zapamiętanych. Z kolei interferencja retroaktywna (ang. retroactive interference) zachodzi, gdy świeżo zakodowana informacja utrudnia przywołanie starszych wspomnień. Przykład? W tym tygodniu uczymy się o pamięci, w tym o mechanizmie wypierania niechcianych wspomnień według Freuda. W następnym zgłębiamy rozwój w biegu życia i teorię Eriksona rozwoju psychospołecznego. Efekt? W kolejnym tygodniu nie możemy przypomnieć sobie poglądów Freuda na temat zapominania, bo pamiętamy tylko teorię Eriksona.